Nie wszystko się wszystkim podoba. Ciężko zadowolić każdego. Starając się zadowolić wszystkich – nie zadowolisz nikogo. O gustach się nie dyskutuje. Takie myśli i stwierdzenia odnoszą się do wielu dziedzin naszego życia. Mają także odniesienie do czytanych przez nas książek. Jedna osoba lubi kryminały, inna horrory, kolejna wybierze tylko romanse lub pozycje historyczno-przygodowe. Wybór gatunków literackich jest naprawdę długi, a każda książka ma swoją wartość. Ale co w przypadku, gdy książka należąca do naszego ulubionego gatunku, jakoś nas nie wciąga i trochę się zaczynamy męczyć przy jej czytaniu? Odłożyć ją na półkę czy dać jej jeszcze szansę?
To dobra książka!
Zdarzyło mi się kilka razy w życiu, że zaczęłam czytać książkę, która miała być interesująca, ale jakoś od pierwszej strony taką nie była. Z każdą kolejną stroną męczyłam się coraz bardziej przy czytaniu. Ale przecież to dobra książka! – piszą krytycy literaccy. To czytam dalej z nadzieją, że będzie lepiej, że może się rozkręci, że przecież każda książka ma w sobie jakąś wartość, którą trzeba tylko dostrzec i wydobyć. Niestety w większości przypadków się jednak poddałam. Odłożyłam książkę po kilku kartkach, czasami nawet przebrnęłam przez więcej. Ale czasami przeczytałam ją w całości, chociaż niewiele z niej zrozumiałam. Tak było na przykład z niektórymi lekturami w szkole, które nie bardzo mi leżały lub z wielkimi dziełami znanych pisarzy, które trzeba było znać, np. z „Wojną i pokojem” Lwa Tołstoja, którą przeczytałam, ale z wielkim trudem i poświęceniem mając niecałe 20 lat.
Po co tracić czas
Co do wielkich dzieł to także zdarzało się, iż książka, która dostała Nagrodę Literacką Nike lub której autor był noblistą, zupełnie nie przypadła mi do gustu. Ale chciałam ją poznać, bo przecież to nagradzana książka i musi być dobra. Na pewno znajdę w niej wartości, których nie znalazłam w żadnej innej. Tak było z „Pochwałą macochy” Mario Vargasa Llosy. Czytałam ją w podróży i nie skończyłam, po prostu została w aucie w schowku i dopiero po jakimś czasie przełożyłam ją na półkę, nie kończąc jej. Jednak się poddałam w tym przypadku. I w sumie nie żałuję. Po co mam poświęcać czas na książkę, której nie rozumiem, skoro jest tak wiele innych do przeczytania, które mogą sprawić mi więcej przyjemności? Do takiego wniosku doszłam dopiero po czasie, nie od razu. I musiałam mieć kilka podejść czytania książek, które nie przypadły mi do gustu, żeby to zrozumieć.
Jest jeszcze jedna kwestia, nad którą warto się zastanowić. Bo już wiemy, że czytanie książek na siłę nie ma sensu, choć czasami sytuacja tego wymaga (np. lektura szkolna). Ale jeśli mamy wolną rękę, to lepiej taką książkę odłożyć, bo może chodzi o to, że jeszcze do niej nie dorośliśmy? Może sięgając po nią za kilka lat, mając inny bagaż doświadczeń oraz będąc na innym etapie życia, może się okazać, że jest ona najlepszą pozycją, jaką do tej pory czytaliśmy? Może wniesie ona do naszego życia coś bardzo wartościowego, czego nie doświadczylibyśmy wcześniej czytając ją na siłę?
PPI