Najnowsza powieść Zygmunta Miłoszewskiego różni się od tego, do czego zdążył nas przyzwyczaić pisarz. Zamiast trupa i prokuratora Szackiego otrzymujemy love story w alternatywnej rzeczywistości. Gdyby zwyczajna para, a wraz z nią i Polska, dostały szansę na powtórzenie swych losów, podjęcie nowych decyzji – czy i jedna i druga historia potoczyłaby się inaczej?
Zygmunt Miłoszewski: Jak zawsze
Wydawnictwo WAB, 2017
Ludwik i Grażyna przeżyli razem niemal całe dorosłe życie. Nie wykorzystali wszystkich szans, za mało podróżowali, za dużo pracowali, nie doceniali przyjaciół…Nie zrobili wszystkiego, co mogłoby dać im pełnię szczęścia. Czyli dręczą ich myśli, które od czasu do czasu nawiedzają każdego dojrzałego człowieka. Wielu z nas dałoby wiele za możliwość powtórnego, bardziej świadomego przeżycia młodości, podjęcia lepszych wyborów. W przypadku bohaterów jednak to marzenie się spełnia: nieznany kaprys losu pozwala na zabranie całego bagażu doświadczeń, zachowanie życiowej mądrości i pamięci do lat 60. XX wieku, czasu, kiedy ich miłość dopiero się rodziła.
Każdego, kto spodziewa się pieczołowitego odtwarzania detali epoki, czeka niespodzianka. Polska, Warszawa, ogólna powojenna sytuacja polityczna, zawarte sojusze – wszystko w historii kraju potoczyło się inaczej.
Bohaterowie podróżują w czasie i po alternatywnej historii, odkrywają na nowo własną przeszłość, ale czy znowu spędzą ze sobą życie? A może wybiorą całkiem nowe ścieżki? Czy kraj sprzymierzony z Francją dostanie nową szansę?
Jak zawsze to powieść obyczajowa, w której oprócz brawurowego potraktowania losów kraju i ciekawych przemyśleń na temat możliwości przeżycia swej historii jeszcze raz, jest też sporo humoru i ironii. I nawet jeśli tęsknimy za Szackim, bez problemu damy się wciągnąć nowej prozie Miłoszewskiego.
Więcej w recenzji.
RED